w środku nocy wchodzę do jasno oświetlonego pokoju. białe światło jarzeniówek zawsze powoduje u mnie mdłości i zachwiania równowagi (przewracam się). widzę półki i równo ułożone na nich paczuszki. w powietrzu unosi się zapach rdzy, a w głębi za piwnicznymi regałami krząta się z zapamiętaniem pewna znana na arenie polskiej sztuki współczesnej postać. pakuje kawałki mięsa i kości w foliowany papier od rzeźnika. witam się i postać miło się do mnie uśmiecha. pytam co robi z tym mięsem i w tej samej chwili widzę, że trzyma w dłoni ludzki palec. zaskoczona (i przestraszona) patrze jak zawija palec w papier, podpisuje cienkopisem i odkłada na półkę. potem odwraca się do mnie i mówi:
"to moja nowa instalacja. prawdziwa sztuka. kawałki ciał najważniejszych ludzi, artystów z całego świata. ofiarowali kawałek siebie w imię prawdziwe sztuki, dosłownie. to jest właśnie magazyn. wkrótce wszystko to zostanie zamrożone, sama czujesz, że trochę tu już śmierdzi, muszę się pospieszyć, zostanie zamrożone na zawsze. ten bunkier-chłodnia przetrzyma wszystko, nawet wybuch bomby atomowej. (intensywnie myślę jaka jest szansa w naszych czasach, że jakaś bomba atomowa rzeczywiście wybuchnie) to jest prawdziwe życie, wciaz powtarzasz, że sztuka z życiem nie styka się w żadnym punkcie (ja? ja tak mowie??? przecież się już na te tematy od ładnych paru lat nie wypowiadam!!!) otóż nie - tu się właśnie zetknie, bo to jest świątynia cierpienia, powyrywanych części ciała, ból fizyczny, a nie egzystencjalny - wyssany z palca, wydumany, jak ta cała współczesna sztuka, która do naszej pierwotnej natury już nijak nie przystaje. trzeba odwołać się właśnie do pierwotności, do naszych źródeł, tu jest właśnie kwintesencja bycia człowiekiem, bo któż jak nie człowiek wpadłby na tak genialny pomysł, któż jak nie człowiek zdobyłby się na tak ostateczny krok. no... ale nie boj się, te fragmenty ciała im odrosną - zsypuje do papierka garść żółtych zębów, które grzechoczą w dłoni - jak u dżdżownicy, mamy wiele serc, to nie jest problem. a jak nie odrosną, to się jakoś zrekonstruuje, stać ich na to. to sami ważni ludzie. i ważny jest sam moment amputacji, wszystko sfilmowane. ból to kluczowy moment w życiu, potem wszystko się goi, ale bólu się nie zapomina. zobaczysz, mój magazyn będzie głośnym wydarzeniem, zapomnij o kozyrze i hirstcie i ich biednych zwierzątkach, nie ma porównania, ja tu ludzi pokazuje... to przed chwila było żywe ciało, a teraz jest eksponatem w moim prywatnym muzeum."
potem było coś jeszcze, jakieś urywane obrazy, mówiłam coś, ale nie pamiętam co. sen trwał jeszcze trochę, a potem płynnie przeszedł w inny. i było to coś mniej krwistego.
od wczoraj zastanawiam się jak to się stało, że moja głowa wypełniła się tym demonicznym obrazem, skąd się wzięła ta zawiła pseudo-logika i spójność. (jasne, za dużo czytam dziwnych książek). doszłam jednak do jednego konstruktywnego wniosku - to może być pierwszy w historii scenariusz do art-horroru ;)))
Showing posts with label dreams. Show all posts
Showing posts with label dreams. Show all posts
Monday, 21 January 2013
Monday, 3 December 2012
let me sleep all night in your soul kitchen
i dreamed of you putting up a tent, a single tent. the wind was chilly and it was beginning to darken. you had also a rucksack, sleeping mat and kitchen grille. you wondered aloud how to solve the problem of the grille, if insert it under the tent, under the sleeping mat or under the sleeping bag? i was unspeakably happy, knowing that it would not be me to sleep on the kitchen grille. i did not care at all what you'd decide. it was a wonderful feeling and so i tried my best to help you in all possible ways and with all my forces.
Tuesday, 20 November 2012
Friday, 16 November 2012
Tuesday, 30 October 2012
codigo de xufa
una noche tuve un sueño.
en este sueño había un castillo y una iglesia. estaba con mi familia visitándolos. alguien nos contó una leyenda de xufas mágicas, escondidas entre los azulejos en las paredes del altar. la leyenda también narró que el día en que las xufas comienzan a crecer habrá un gran desastre que va a destruir el castillo, la iglesia y el mundo. nos reímos mucho y luego empezamos a buscar. fue mi hijo el primero a verlas. estaban muy cerca y me quedé muy sorprendida de no haber las visto antes. eva estaba observando las xufas desde muy, muy cerca y de repente dijo: ¿que es esa cosa verde que sobresale del grano pequeño? fue un brote pequeñito y esto quería decir que algo iba a suceder. de repente oímos los gritos desde la escalera. una enorme ola de agua límpida y cristalina estaba inundando rápidamente las escaleras. me desperté.
Friday, 8 June 2012
sen o białych małpach
wchodzę do jedynego, biednego pawilonu biennale w wenecji. drewniana konstrukcja dachu i ścian obleczona jest w półprzezroczystą folią plastikową, żeby deszcz nie przeciekał do środka i żeby jednocześnie nie zabrakło światła. dodatkowe, sztuczne oświetlenie w postaci lamp halogenowych porozstawiane jest na klepisku i co jakiś czas zaczepiam o nie i parzę się w kostkę. obiekty, prace, dzieła sztuki (?) poustawiane są również na folii plastikowej bezpośrednio rozłożonej na ziemi, ponastawiane jedne na drugich bezładnie. ludzie schylają się i wdeptują miedzy obiekty, żeby czemuś dokładniej się przyjrzeć. też schylam się w pewnym momencie i zauważam szklaną rzeźbę swojego autorstwa. nie ma mowy o pomyłce, doskonale wiem, ze to moje dzieło - urąbana nóżka od kieliszka w znacznym powiększeniu odlana z biało-mlecznego szkła. w dodatku podpisana jakimś obcym nazwiskiem. postanawiam się zemścić i ukraść rzeźbę. w pawilonie nagle zapanowuje straszne zamieszanie, bo do środka wdziera się grupa kilkudziesięciu białych małp. w myślach analizuję ich wygląd - są olbrzymie, maja krótkie śnieżnobiałe futro i bardzo ludzkie twarze - stwierdzam, ze nie znam tego gatunku. małpy porywają dzieła sztuki, wynoszą je jedno za drugim i w krótkim czasie cały pawilon zostaje ogołocony. ludzie rozbiegają się bezładnie, część próbuje walczyć z małpami, ale one są dużo silniejsze i szybsze, więc walka okazuje się skazana na porażkę. mnie jednak udaje się ukryć moja rzeźbę w nogawce spodni i pomalutku wychodzę z pawilonu. wenecja pogrążona jest w totalnych chaosie. wszędzie biegają ludzie i białe małpy trzymające w objęciach zdewastowane dzieła sztuki. decyduję się biec za nimi, ale przeszkadza mi w tym sztywne kolano - w nogawce tkwi przecież gigantyczna nóżka od kieliszka. wyjmuję ją więc i ostentacyjnie tłukę na środku chodnika (gdybym mogła stłukłabym ją na ulicy, ale w wenecji są przecież kanały, wiec ta opcja odpada). biegnę ile sil w kierunku, w którym uciekają małpy, gubię się, znikają mi z pola widzenia, w końcu zauważam fragment białego futra na którymś z mostków - odzyskuję orientację i znów biegnę. widzę, jak małpy wychodzą z jakiegoś sklepiku i oddalają się spokojnie w stronę dworca. podchodzę bliżej do witryny, w środku zgromadzone zostały wszystkie dzieła w idealnym stanie, a nade mną wisi szyld - "biuro rzeczy znalezionych" i jeszcze małymi literami pod spodem "wystawa sztuki znalezionej". teraz wreszcie wszystko rozumiem.
Friday, 2 March 2012
Tuesday, 14 February 2012
Valentines Day / Deer! oh, Dear!
sometimes it happens to distant friends "to go shopping together" on valentines day :))) like we did today.
gracias Susana!
hola mi su!
esta noche soñaba de estar en Peru contigo :))) comprobamos unas camisetas de verano, con nubes y arboles y unos ciervos, super extrañas, había que atar unos lazos y de verdad que no sabia como hacer, pero tu si! y me ayudaste y nos quedaban muy bien, así las hemos comprado: una tu y otra yo. encantada de tu presencia en mis sueños, gracias :))) ven cuando quieres y vamos de compras de nuevo, grande beso y nos oímos pronto (cuando estas en casa por la tarde?) love ag
Agata querida!!!
qué tal sueño! fascinante! voy a ver si consigo unas camisetas como las que dices (curiosamente existen) qué significarán esos signos de nubes, arboles y ciervos???
curiosa conexión, gracias por soñarme [:)] así que te he visitado en sueños y tú en tu sueño has visitado Peru [:)] muero de ganas de tener algún día ese día cerca, de ir a visitarte como antes, ojalá sea posible pronto, primero nos tendremos que acomodar por aquí...
yo estoy haciendo cuadros con colores fuertes!!!! rojos, rosas, verdes! mi gama cromática ha dado un salto [:)]
hablemos pronto! esta semana puede ser, te aviso con tiempo para que puedas organizarte, estoy atada a un ventilador,no tienes idea del calor que tenemos...
y de los zancudos! jajajajaja
un beso gordo por el día de la amistad para mi dragona amiga del alma, que en sueños nos encontramos y nos vamos a pasear. Gracias!!!!
Susana
mi susana :)))
te acuerdas que tengo un libro de sueños?
en mi libro dicen que árbol tiene muchísimos significados, pero si es verde y lleno de hojas es bueno - cúmulo de experiencias y recuerdos y ademas si se parece a un roble es un símbolo de amor protector. las nubes protegen la verdad en el sueño, significa que no la comprendemos, hay algo que se escapa de la nuestra razón. en vez un ciervo es símbolo de trabajo prospero. que te parece? pero a ver que era un dibujo sobre la camiseta de ESTE tipo puede ser que me espera un viaje a IKEA. ;)))
muero de ganas de ver tus cuadros nuevos!!!!!!!!!!!!! enséñame los porfa!
buen san valentino :))) debería ser una fiesta del amor para todo el mundo, no solo la pareja, pero pasáis lo bien :)))
love
ag
happy valentines day and lots of deers&dears to all of you! ♥
Friday, 28 October 2011
happy halloween dreams
kruk \ the raven
Dark hallway and stairs, I can hear steps. I feel anxiety, but no fear. I turn up and I see the stairs behind me that lead up on the outside. I feel a breath of cool air, it smells of rot. I look expectantly in the hallway, I can hear the steps closer and closer. Finally, I see the boy, the same one who earlier greeted the raven through the window. He walks up to me, but he is not joyful. I hug him. I do not bend to hug him, I just grab him to my thigh with one arm and he puts his head on my stomach. We walk together, embracing, to the exit. It seems to me quite comical, because I can not bend the knee of the leg enclosed by the boy’s arms. I limp. I am thinking of the raven, and why the child does not laugh. He is quite indifferent, and the embrace was a mechanical gesture. Suddenly I realize that I do not know this boy, nor he knows me. I think that the fact that he embraced me after all is a good sign. will he want to stay with me? I wonder what to do to make him love me.
We leave the basement. At the yard there is still dark. Maybe even darker than when I watched the raven on the windowsill. the boy releases his grip and looks around. the raven shuffles near on the ground. The boy looks first at me, and then at the raven. I do not know what to say, I keep silent and the child as well. We are watching the bird, and it is watching us. I extend my hand to summon the raven, the boy hugs my leg again with all his strenght, and this time I can feel his the heat. The bird flies away, though it still keeps quite close, and the boy pushes me in the darkness nestling me firmly. Raven follows us jumping funny behind.
Ciemność. Podwórko, a na nim drzewo bez liści. Z gałęzi zlatuje kruk, kilka kroków po ziemi, potem podlatuje do okna na parterze.. Za szyba mały chłopiec w półmroku próbuje zobaczyć kruka, który bije skrzydłami i stuka z całych sil dziobem w szybę. Chłopiec cieszy się, widać gesty, uśmiech, ale nic nie słychać. Kruk przysiada na parapecie, patrzy na mnie potem patrzy na dziecko. Chłopiec przykłada dłonie do szyby i obserwuje kruka. Trwa to dość długo.
Darkness. A courtyard and a tree without the leaves in it. There is a raven flying down from the naked branch. It makes a few steps on the ground, then flies to the window of the house nearby. Behind the glass there is a little boy trying to see the raven across the twilight. It beats its wings violently and knocks strongly with his beak on the window. The boy cheers up, I can see his gestures and the smile, although I can hear no sound. The raven sits on the windowsill, it looks at me, than at the child. The boy puts his hands to the window-glass and watches the raven, it takes quite a long time.
Ciemny korytarz i schody, słychać kroki. Czuję niepokój, ale nie strach. Odwracam się i widzę ze za mną schody prowadza na górę, na zewnątrz. Czuć powiew chłodnego powietrza, zapach zgnilizny. Z nadzieja patrzę w korytarz, kroki słychać coraz bliżej. Wreszcie widzę chłopca, tego samego, który wcześniej witał się z krukiem przez szybę. Podchodzi do mnie, ale nie jest radosny. Przytulam go. Nie schylam się, żeby go objąć, tylko przygarniam go do uda, a on przytula głowę do mojego brzucha. Idziemy razem, objęci, w stronę wyjścia. Wydaje mi się to dość komiczne, bo nie mogę zgiąć nogi w kolanie od uścisku chłopca, kuśtykam. myślę o kruku i o tym dlaczego dziecko się nie śmieje. Jest dość obojętne, gest objęcia mnie mechaniczny. Nagle zdaje sobie sprawę, ze nie znam tego chłopca, ani on mnie. Myślę, ze fakt, ze mnie objął to mimo wszystko to dobry początek. Czy będzie chciał ze mną zostać. Zastanawiam się co zrobić, żeby mnie pokochał.
Wychodzimy z piwnicy. Na podwórku wciąż jest ciemno. Może nawet ciemniej niż wtedy, kiedy obserwowałam kruka na parapecie. Chłopiec zwalnia uścisk i rozgląda się. Kruk człapie nieopodal na ziemi. Chłopiec patrzy to na mnie to na kruka. Nie wiem co powiedzieć, milczę, dziecko też. Obserwujemy ptaka, a on nas. Wyciągam rękę, żeby przywołać kruka, a chłopiec jeszcze raz przytula się do mojej nogi z całych sil i tym razem czuje jego ciepło. Ptak podlatuje, chociaż wciąż trzyma się dość blisko, a chłopiec popycha mnie w ciemność mocno przytulony. Kruk śmiesznie podskakując idzie za nami.
To tylko sen oczywiście. Ale czułam się jak w picture-book. Wszystko wokół było jak narysowane flamastrem. Brunatnym kolorem podwórkowego błota. Strasznie mi się ten obraz spodobał. Nie, nie było tam strachu. Nic z tych rzeczy. Było tajemniczo na pewno, ale również bardzo intrygująco, niesamowicie (jak ja lubię ten przymiotnik).
Mam książkę na temat symboliki snów. Według niej obraz, który widziałam to przepowiednia samych tragedii. Drzewo bez liści to pesymizm, depresja i zwiastun porażek. Kruk to strata, żałoba w rodzinie (zwłaszcza jeśli pojawia się w pobliżu domu). Zamknięte okno - niemożność osiągnięcia celów, pomimo determinacji. Dziecko, to iluzje na temat miłości, które się nie spełnią. Piwnica to nasza podświadomość, pusta - brak wskazówek na przyszłość. Objęcia obcej osoby wskazują na napięcie towarzyszące nowym wyzwaniom. Jedynie chromy chód jest znakiem zmian na lepsze. O zapachu zgnilizny w książce niestety nie piszą. Jaka szkoda, może chociaż to byłby dla mnie dobrym zwiastun?
ps. kruk z atlasu, ale rysowany własnym ołówkiem.
ps. kruk z atlasu, ale rysowany własnym ołówkiem.
Subscribe to:
Posts (Atom)