Monday 21 January 2013

mięso / meat

w środku nocy wchodzę do jasno oświetlonego pokoju. białe światło jarzeniówek zawsze powoduje u mnie mdłości i zachwiania równowagi (przewracam się). widzę półki i równo ułożone na nich paczuszki. w powietrzu unosi się zapach rdzy, a w głębi za piwnicznymi regałami krząta się z zapamiętaniem pewna znana na arenie polskiej sztuki współczesnej postać. pakuje kawałki mięsa i kości w foliowany papier od rzeźnika. witam się i postać miło się do mnie uśmiecha. pytam co robi z tym mięsem i w tej samej chwili widzę, że trzyma w dłoni ludzki palec. zaskoczona (i przestraszona) patrze jak zawija palec w papier, podpisuje cienkopisem i odkłada na półkę. potem odwraca się do mnie i mówi:
"to moja nowa instalacja. prawdziwa sztuka. kawałki ciał najważniejszych ludzi, artystów z całego świata. ofiarowali kawałek siebie w imię prawdziwe sztuki, dosłownie. to jest właśnie magazyn. wkrótce wszystko to zostanie zamrożone, sama czujesz, że trochę tu już śmierdzi, muszę się pospieszyć, zostanie zamrożone na zawsze. ten bunkier-chłodnia przetrzyma wszystko, nawet wybuch bomby atomowej. (intensywnie myślę jaka jest szansa w naszych czasach, że jakaś bomba atomowa rzeczywiście wybuchnie) to jest prawdziwe życie, wciaz powtarzasz, że sztuka z życiem nie styka się w żadnym punkcie (ja? ja tak mowie??? przecież się już na te tematy od ładnych paru lat nie wypowiadam!!!) otóż nie - tu się właśnie zetknie, bo to jest świątynia cierpienia, powyrywanych części ciała, ból fizyczny, a nie egzystencjalny - wyssany z palca, wydumany, jak ta cała współczesna sztuka, która do naszej pierwotnej natury już nijak nie przystaje. trzeba odwołać się właśnie do pierwotności, do naszych źródeł, tu jest właśnie kwintesencja bycia człowiekiem, bo któż jak nie człowiek wpadłby na tak genialny pomysł, któż jak nie człowiek zdobyłby się na tak ostateczny krok. no... ale nie boj się, te fragmenty ciała im odrosną - zsypuje do papierka garść żółtych zębów, które grzechoczą w dłoni - jak u dżdżownicy, mamy wiele serc, to nie jest problem. a jak nie odrosną, to się jakoś zrekonstruuje, stać ich na to. to sami ważni ludzie. i ważny jest sam moment amputacji, wszystko sfilmowane. ból to kluczowy moment w życiu, potem wszystko się goi, ale bólu się nie zapomina. zobaczysz, mój magazyn będzie głośnym wydarzeniem, zapomnij o kozyrze i hirstcie i ich biednych zwierzątkach, nie ma porównania, ja tu ludzi pokazuje... to przed chwila było żywe ciało, a teraz jest eksponatem w moim prywatnym muzeum."
potem było coś jeszcze, jakieś urywane obrazy, mówiłam coś, ale nie pamiętam co. sen trwał jeszcze trochę, a potem płynnie przeszedł w inny. i było to coś mniej krwistego.


od wczoraj zastanawiam się jak to się stało, że moja głowa wypełniła się tym demonicznym obrazem, skąd się wzięła ta zawiła pseudo-logika i spójność. (jasne, za dużo czytam dziwnych książek). doszłam jednak do jednego konstruktywnego wniosku - to może być pierwszy w historii scenariusz do art-horroru ;)))

3 comments:

  1. Aż za-nie-pisałam.
    I to zdjęcie...

    ReplyDelete
  2. zdjęcie "autentyk" niestety - fragment (prawdopodobnie) sarenki ofiarowany mojej mamie. a sen w następnym poście "rozmienię na drobne", bo chyba już wiem jakie okruchy rzeczywistości się w nim pojawiły...

    ReplyDelete