Tuesday 30 October 2012

jej wysokość xufa de valencia

obiecałam sobie kiedyś, że nie będę tu na blogu zbaczać z tematu życia kulturalnego, tudzież własnej lub cudzej twórczości radosnej... tym razem jednak muszę zrobić wyjątek i wrócić na chwilkę do botaniki. wtajemniczeni wiedza, że łażę po lesie i zbieram chwasty w celach konsumpcyjnych, tudzież, że obsiewam zagony dziwnymi roślinami, odnoszę sukcesy w uprawie bawełny, rabarbaru czy porzeczek na piaszczystej ziemi Piemontu, więc zapewne nie zdziwi ich, że...
z dużą przyjemnością mam zaszczyt zaprezentować:

jej wysokość xufa de valencia


wyhodowana z takiego oto źródła:


a to część plonów:


tak naprawdę jest tego dużo więcej. na parę litrów horchata starczy, ale wydłubywanie tych "kartofelków" z błota w ostatnich dniach października i to przy szalejącym wietrze z bieguna północnego należny zaliczyć do rubryki "poświecenie". na szczęście są pyszne, słodkie i jak na mój gust całkiem spore, wiec mam nadzieje na rekompensatę za obtarte i zgrabiałe paluszki, pot spływający spod wełnianej czapki i ubłoconą kapotę, o przemarzniętych stopach w kaloszach już nic nie mówię...

mniam!

No comments:

Post a Comment